Chyży cień przemknął między drzewami. Zdawał się latać, tak swobodnie przeskakiwał leśne pnie. Thirra opuściła łuk, złożyła cięciwę. Dusza miała mniej niż dwie wiosny, wesoło kręciła łebkiem, na którym pojawiało się pierwsze poroże. Szpicak zatrzymał się, poczuł jej zapach. Chyba nigdy wcześniej nie spotkał elfa. Przez długi czas wpatrywał się w jej zaskoczone oczy.
- Kim jesteś? - zrozumiała Thirra, po raz pierwszy rada, że za młodu uczyła się rozumienia leśnych Själ. Nigdy wcześniej nie miała sposobności z nimi rozmawiać.
Nie był to bowiem zwykły jeleń, a chimera. W jej wiosce wierzono, że po śmierci ciała mogą być zamieszkałe przez leśne byty, niematerialne istoty. Prawdą było jednak, że każde odmienione zwierzę takowe się rodziło. Już od samego początku ich ciała zamieszkiwały Själ.
Jeleń przed nią także różnił się od reszty swojego gatunku. Badyle porastały jakby łuski, te same pojawiły się nad oczami. Z pyska wystawały kły.
- Przyjacielem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz