piątek, 13 października 2017

Od Ahmanet cd Sarai

- Musisz uważać, jak używasz swoich płomieni. Ogień ją niszczy, musi się zanurzyć, aby móc odzyskać siły. - powiedziała jedna z syren.
Czułam chłód ogarniający moje ciało, słyszałam rozmowę taka odległa. Nie mogłam się odezwać, moje słowa ugrzęzły mi w gardle. Wzrok płatał mi figle. Widziałam syreny, szły z dzikim. Prowadziły mnie, do wody. Rozmawiali, chciałam się uśmiechnąć, ale nie wiem, czy mi się to udało. Czułam jak opadam z sił, próbowałam się trzymać. Moje powieki były ciężkie, chciały się zamknąć. Robiły to powoli, się przymykały. Gdy nagle usłyszałam wodę, jej szum. Chciałam się w niej zanurzyć, poczuć. Czekałam, nie chciałam zasypiać. Byłam tak bardzo zmęczona.

Otworzyłam oczy, poruszyłam rękami, ogonem. Poruszyłam się, żyje. Muszę pozbierać siły, popłynęłam w głębiny, aby nabrać sił. Po pewnym czasie udało mi się je pozbierać. Wypłynęłam powoli na powierzchnię, gdy ujrzałam słońce. Inne osoby oraz Sarai'a. Podpłynęłam do nich, siostry mnie uściskały cieszyły się, że wróciłam, że jestem. Po kilku minutach odpłynęły.
- Sarai, dziękuję. - Podpłynęłam do niego bliżej, chciałam. Co ja chciałam? Wyciągnęłam dłoń i go złapałam. Nie chciałam wychodzić, chciałam go wciągnąć. Pociągnęłam go szybko i mocno, o dziwo mi się udało. Nie pomyślałabym, że może mi się udać.
Otoczyłam rękami go wokół szyi i przyciągnęłam go bliżej. Zatopiłam dłoń w jego włosach. Pocałowałam go nie chciałam puścić, chciałam jego, pragnęłam.
Poruszałam ogonem, aby się utrzymać. On nie lubi zbytnio wody. Powoli brakowało mi powietrza, dlatego się odrobinę oddaliłam.
***
Byłam przykryta skóra, w jakieś jaskini. Widziałam tańczące płomienie. Podniosłam się i zasłoniłam. Byłam w jakieś szacie, podniosłam się, wierzchowiec dzikiego stał i jadł. Jego nie było, podeszłam powoli w stronę wyjścia. Polował, podchodziłam wolno. Wracał, przeszedł obok mnie, w ostatniej chwili udało mi się go złapać za rękę. Upuścił zwierzynę i ponownie go pocałowałam. Powoli ściągałam z niego ubrania, nie opierał się, choć mógł. Całowałam go po ustach, szczęce i schodziłam niżej. Chciałam jego, chciałam tak bardzo. Przygryzłam wargę i posadziłam go siadając na niego.
- Chcesz mnie Sarai? - Przejeżdżałam dłońmi po jego ciele.

Sarai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz