sobota, 9 września 2017

Od Kiary cd. Reker

No zdziwiłam się bardzo kiedy ujrzałam Rekera w swoim domu i nie wiedziałam czego ode mnie chce… Spojrzałam na niego nie zrozumiałem wzrokiem i po chwili potoczyła się rozmowa, w której jak zwykle musiał postawić na swoim. „Oj Reker, reker… Nic się nie zmieniłeś od czasu kiedy byliśmy dziećmi” - pomyślałam sobie spokojnie, jakoś mu ulegając, ale nie za bardzo chciałam jeść. No ale skoro już tu przylazł, to nie chciałam o wyganiać, bo to był jednak mój przyjaciel, a poza tym, to i tak nudziłam się sama w domu przeważnie całymi dniami.
- No dobra, już dobra… - westchnęłam w końcu – Pójdę się przebrać – mruknęłam jeszcze od niechcenia i czmychnęłam szybko na górę gdzie się przebrałam w suknię. Tia… Wyglądałam jak typowa dziewczyna z plebsu, lecz o to w sumie chodziło. Czasami się zastanawiałam jak to tam jest w tych szkołach gdzie się tam tak bardzo uczą, lecz w sumie i tak mogłam tylko zgadywać. Schowałam starannie w podłodze swoje przebranie, po czym rozejrzałam się po swoim pokoju. Jeden mały stoliczek, łóżko, czerwony dywan, krzesła, okno z parapetem i jedna lampa naftowa stojąca na niewielkiej szafeczce przy łóżku, dając w ciemną noc jedyne źródło światła. Zamknęłam okiennice, po czym zeszłam po schodach na dół, gdzie zobaczyłam Rekera w kuchni. Uśmiechnęłam się na to pod nosem i patrzyłam na niego przez chwilę. Usiłował zrobić jajecznicę więc zapowiadało się smacznie, a dalej widziałam kanapki z pomidorkiem i szynką. Wyglądało smakowicie więc podeszłam bliżej i spytałam się czy w czymś mu pomóc. Jak zwykle nie chciał pomocy, więc odpuściłam, a później zjedliśmy smakowitą kolację. No… a następie wyjęłam wino i się schlaliśmy. Skończyło się tak że zasnęliśmy nie wiedząc kiedy, a gdy się obudziliśmy, spaliśmy obok siebie. Szybko się odsunęłam i złapałam się za głowę. Spałam w dziwnej pozycji, więc od tego wszystkiego zdrętwiał mi kark. Rozmasowałam go nieco ręką, lecz mało mi to pomogło. Wstałam jakoś na drżących nogach i wypiłam duuużo wody, a później jakoś usiadłam w fotelu i jakoś mi tak dzień zleciał.
*******
Po trzech dniach, gdy porządnie wytrzeźwieliśmy i mogliśmy skakać już po dachach i takich tam różnych innych rzeczach, urządziliśmy sobie w lesie wyścigi, a mianowicie skakanie po drzewach. Udało mi się nawet go nieco wyprzedzić, przez co nacisnęłam nieco na jego męską dumę, a co za tym szło zaczął mnie zacieklej gonić.
- Czyżby pan nie nadążał? - zaśmiałam się skacząc coraz dalej i dalej. Oczywiście swoje stroje mieliśmy na sobie, bo skakanie w sukni to było by nie wykonalne, gdyż to badziejstwo zawsze się o coś zaczepi… Nie mówiąc już o krępowaniu ruchów.
- Chciałabyś! - zaśmiał się też i wyraźnie przyspieszył.
Ścigaliśmy się tak dalej jak głupi, aż coś mnie zaalarmowało że tak to ujmę, więc stanęłam nagle i wytężyłam wszystkie swoje zmysły lepiej, co sprawiło że mój przyjaciel także stanął i zrobił to co ja. Cóż… Pewnie się zdziwiliście dlaczego nie pytał co się stało i tak dalej prawda? Tak si dzieje tylko w przypadku zwykłych ludzi, a my tak jakby się od nich odróżniamy swoimi zdolnościami, wyszkoleniem i innymi tam bzdetami. Dużo by gadać! W każdym razie my nigdy tak nagle o sobie nie stajemy bo mamy taki kaprys… Jeśli stajemy nagle sztywniejąc i wyraźnie czegoś nasłuchujemy, to znak że coś jest nie tak.
Oboje siedzieliśmy w ciszy i w ogóle się nie ruszaliśmy, a nasze oddechy stały się niesłyszalne by w pełni skupić się na otoczeniu wokoło nas i ewentualnych zagrożeniach z niego płynących. Usłyszeliśmy po chwili czyjeś męskie głosy i ich dość interesującą, aczkolwiek nie przyjemną w moim odczuciu wymianę zdań.
- Łowy nam się udały, teraz tylko sprzedać za dobrą cenę i będziemy bogaci – zaśmiał się jakiś wysoki, umięśniony, lecz obleśny facet. Był brunetem, miał szare oczy i był ubrany w brązowo-czarne szaty maskujące. Jednak mordę miał nie za ciekawą.
- Za młode ciałka elfów dają wiele kasy na czarnym rynku, więc możemy być spokojni – zaśmiał się cicho drugi, a ja odruchowo zmarszczyłam brwi, czego pod maską nie było widać.
- Za ile je sprzedamy? Dupy młode, więc będziemy mieć więcej niż zazwyczaj… Prze tresować je trzeba jeszcze by były posłuszne i wysłać statkiem w morze by tam nie miały dokąd zwiać podczas tresury – zachichotał.
- Głupie zawsze próbują uciekać – stwierdził drugi – Nie one jedne próbowały i im się też to nie uda… Zwijajmy się! Trzeba dostarczyć nasze łupy na statek „Pysznemu”. Wiesz że nie lubi czekać – rzekł jeszcze i zaczęli pakować beczki z niby piwami na drewniany, dłuuugo i wielki powóz, który był ciągnięty przez dwa silne konie pociągowe.

< Reker? ;3 działamy? Tam są dzieci elfów uwięzione xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz