poniedziałek, 30 stycznia 2017

Od Edany do Kiler

Ostatnio słońce coraz częściej świeciło, ocieplając całe Falamor, wioskę oraz okoliczne lasy. Śnieg zaczynał już powolutku topnieć, zostawiając po sobie mokre i śliskie ślady utrudniające żywot niemal wszystkim, którzy ośmieliliby się wyjść poza próg swojego bezpiecznego domu. Ognistowłosa dziewczyna z pewnością do takich osób należała, dlatego też powszechnie obecna "chlapa" była denerwująca i nie pozwalała jej na normalną, codzienną pracę. Nawet zbliżenie się do celu było trudne, bo chociażbyś niewiadomo jak idealnym złodziejem był, dźwięku chlupotania pod sobą nie zagłuszysz. Na całe szczęście tamtego dnia nie zapowiadało się na to, aby znalazła jakiegoś konkretnego jegomościa cieszącego się sporą ilością cennych przedmiotów w swojej kieszeni albo i poza, dlatego postanowiła odwiedzić swoich starych, ulicznych przyjaciół. Każdemu poświęciła co najmniej godzinę rozmowy, ani się zeszło a już było południe, aż natrafiła na bodaj jednego z najbliższych jej znajomych, któremu zdarzyło się nawet nieraz uratować ich obojgu z niezłych opałów. Tym razem, zamiast jednak patrzeć na nią proszącym o choć parę monet wzrokiem, szczerzył się szeroko proponując jej rzekomo ponoć niezwykle opłacalny biznes.
- Edana! Jak dobrze Cię widzieć! Słuchaj, bo jest bardzo ważna sprawa. Wiem, że nigdy nie wyjeżdżałaś poza granicę rzek i nie lubisz się tam zapuszczać, ale mam dla Ciebie naprawdę świetną propozycję. - Zaczął od razu pogodnym i bardzo pewnym siebie tonem głosu, obejmując smoczycę w skórzanej zbroi starczym, ale umięśnionym po dawnych przejściach weterana wojennego ramieniem. Dziewczyna na to zareagowała wywróceniem oczami i charakterystycznym dla siebie parsknięciem, mówiącym jakby "Już wiem, czego chcesz". Wtedy uśmiech żebraka poszerzył się, a ludzie przechodzący obok z delikatnym obrzydzeniem spoglądali na jego niepełne i niekoniecznie perłowo białe uzębienie.

- Bo widzisz, słyszałem od przyjaciela, że w Aseroth jest taka jedna kobieta zajmująca się szukaniem skarbów, albo coś podobnego. Jednak z pewnością jest ona bardzo bogata! A wszyscy wiemy, co potrafisz robić. To jak? Ja, za tę dobrą informację z pierwszej ręki może zasłużę sobie na dwadzieścia pięć procent? Nic nie stracisz, obiecuję. - Odparł, po czym odsunął się od niej zagradzając dalszą drogę i na tle słońca klasnął zadowolony z siebie w dłonie. Spotkał się z głośnym westchnięciem i delikatnie niedowierzającym, albo wręcz kpiącym wzrokiem nastolatki. Jednak krótkiej chwili dojrzał jej kiwnięcie głową na znak twierdzący. Takim o to sposobem, mimo, iż dziewczyna z pewnością nie była do końca chętna na wyjazd poza granicę rozdroża rzek, ruszyła następnego dnia ówcześniej się przygotowując. Co nią targnęło? Cóż, najprawdopodobniej nie tyle chęć zarobienia, co chęć przygody. Bo zarobić przecież mogła tutaj, równowartość tego, co znalazłaby u tej kobiety. Podróż na jej wierzchowcu nie zajęła więcej, niż trzy noce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz