Nie wiedział kiedy ma sobie pójść. Żując kolejny kawałek chleba również spojrzał w kierunku rzeki która mieniła się teraz kolorami zachodzącego słońca. Pamiętał dobrze jak pierwszy raz widział taką rzekę w tych niesamowitych barwach. Lubił gdy było bardziej czerwone, zaraz gdy miało schować się za krańcem horyzontu. Nie wiedział dlaczego ale czuł się wtedy bezpiecznie. Coś jak schron który może wszędzie ze sobą zabrać. To oczywiście nie pozwoliło zapomnieć mu, iż obok niego siedzi mężczyzna który potrafi zmienić swoją postać. W jednej chwili może z nim rozmawiać by w następnej kłapnąć zębiskami. Chleb pomimo tego, iż był czerstwy dosyć szybko zniknął w jego żołądku. Wtedy powrócił wzrokiem do gospodarza który wzruszył ramionami na jego odpowiedź. "Kiedy chcesz". Biegnij już teraz. Opuścił trochę wzrok aby spojrzeć na kubek wyciągnięty w jego stronę. Wziął go niepewnie i powąchał zawartość. Pachniało jak zepsute owoce przez co zmarszczył brwi. Ale skoro on to pił to chyba nie było tak złe, nieprawdaż? Przechylił kubek i spróbował kwaśnej cieczy. Natychmiast odsunął kubek od ust z grymasem na twarzy. Odłożył kubek obok na ziemię wciąż mieląc językiem w próbie pozbycia się kwaśnego smaku. Może nie umiał tego pić? Pokręcił delikatnie przecząco głową jakby do samego siebie. Oparł swoje ręce o kolana by następnie oprzeć o nie głowę wpatrzoną w ryby. Kiedy nastąpi chwila, iż będzie musiał odejść? Siedzieli oboje pogrążeni w ciszy ale nie przeszkadzała ona żadnemu z nich. Była... potrzebna. Chwila rozprężenia powietrza które było przesycone ludzkimi głosami. Gdy ciemnowłosy podszedł do ryb jasnowłosy automatycznie odsunął się delikatnie. Przyglądał się z uwagą co się dzieje z rybami jak i warzywami. Gdy dostał swoją część wraz z ostrzeżeniem wpatrywał się w rybę przez dłuższą chwilę. Co to były ości? Prędzej zazwyczaj łykał mniejsze ryby w całości. Mężczyzna odezwał się zupełnie jakby czytał w jego myślach przez co podniósł na chwilę oczy na rozmówcę. Potaknął ponownie głową z wdzięcznością. Powrócił wzrokiem do swej potrawy. Najpierw niepewnie dotykał ją palcem i spoglądał co jakiś czas w kierunku gospodarza. Nie dlatego, iż obawiał się ataku z jego strony. Tym razem było to spowodowane brakiem wiedzy w sposobie radzenia sobie z przyrządzoną już rybą. Próbował go mniej więcej naśladować. Wraz z pierwszym kęsem ryby wyraźnie się ożywił. Nie smakowała mułem jak prędzej gdy próbował je zjeść wprost z kosza. Różniło się też od jabłek czy chleba. Było... inne. Ale dobre. Gdy po paru pierwszych ościach już połapał się co i jak, jadł bez patrzenia na gospodarza. Chyba pierwszy raz od kiedy opuścił to miejsce miał coś ciepłego w brzuchu. Sprawiło to, iż jego twarz jakby się rozpogodziła czy też rozjaśniła. Nie zauważył kiedy jego towarzysz skończył swój posiłek a na jego pytanie potaknął energicznie głową nie przestając jeść.
Gdy skończył skłonił się dosyć głęboko. Wyprostował się ponownie i wrzucił ości do ognia. Nie zostawiaj po sobie śladu. Wpatrywał się jak płomienie pochłaniają resztki z uczty. Wtedy usłyszał pytanie na które gwałtownie odwrócił się w stronę mężczyzny. Wyraźnie spoważniał (o ile to możliwe) a jego wzrok wydawał się bardziej odległy. Kolejne pytania sprawiły, iż jego oczy wydawały się teraz bardziej dzikie. Zwierzęce. Tak. Jak osaczonego zwierzęcia. Zastygł w bezruchu jakby kalkulując wszystkie za i przeciw. Ile on mógł wiedzieć? Skąd wie? Oni wszędzie Cię znajdą. Zaczął błądzić wzrokiem z lewej na prawo jakby szukając drogi ucieczki. Jednak przemówił głos rozsądku który ostatnio często mu pomaga. Czy jeśli znał by ich... to czy potrafił by być taki? Jego oddech wyraźnie przyspieszył lecz serce wciąż biło tym samym wolnym rytmem. W końcu poruszył się prostując lecz wciąż nie odrywając wzroku od mężczyzny. Odezwał się swoim zachrypniętym głosem.
- Nie mam imienia. A jeśli je miałem to nie ma nikogo kto by je pamiętał. - na chwilę zamilknął marszcząc przy tym brwi. Jeśli on naprawdę został przez nich wysłany? Zabij go. Zacisnął dłonie w pięści i ponownie się odezwał, odpowiadając na dosyć ważne pytanie.
- Nie wiem co to niewolnik. Ale tak. Moi właściciele wciąż próbują mnie odzyskać. - skoro mężczyzna do tej pory odpowiadał na jego pytania to chyba jasnowłosy również mógł odpowiedzieć, nieprawdaż? Napiął większość swoich mięśni. Odezwał się cicho.
- Nie martw się. Wyruszę przed świtem więc nie powinieneś mieć kłopotów. - w jego głowi toczyła się walka pomiędzy bezpieczeństwem a obietnicą złożoną Elen.
[*^* Ja żyję! xD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz