sobota, 14 października 2017

Od Kiler CD Sarai

-Tak, dziesięć... trzynaście całkiem ruchliwych celów przed nami. -Zakomunikowała po chwili dokładnego lustrowania przestrzeni przed nimi. Uśmiechnęła się jak sam szatan i kładąc dłoń na czakramie, do którego była przyczepiona stalowa żyłka. Zaczęła się śmiać i parskać jak narwane zwierze, które właśnie otrzymało propozycje zabawy po długim okresie samotności.
-Może być interesująco. -Stwierdziła, ruszając przed swoim dzikim towarzyszem.
Czy wiedziała o błędnych ognikach ? oczywiście, przecież od dłuższego czasu rezydowała w okolicy. Mimo iż rodzina poszukiwała jej listami gończymi, a dziewczyna starała się ukrywać przed nimi. Skorzystała całkiem niedawno z przywilejów posiadania pieczęci herbowej i ufundowała całkiem dobrze prosperującą karczmę, w której to właśnie spotkała swojego aktualnego towarzysza.
Nie przejmowała się jednak specjalnie zagrożeniem jakie czyhało na nich w oddali z przynajmniej kilku powodów.
Pierwszym była ilość, błędne ogniki pojawiały się pojedynczo w grupie liczącej kilka sztuk. Po drugie, Sigurd. Nie prychał, nie warczał ani nie jeżył sierści ani też nie zapalił się w żadnej części płomieniem gehenny. - Sigurd jako zwierze obdarzone umagicznieniem, potrafił dostrzec i wyczuć magie czym nie jednokrotnie ocalił życie swojej pani.
Kiler słynęła w szerokim świecie jako poszukiwacz guza, z niedokręconą do końca klepką. I pewnie dla tego by zachować tak szczodry tytuł, ruszyła pełna brawury na nie do końca znanego wroga.
Sigud zarył gwałtownie przednimi łapami w piachu jeżąc się, spojrzała za siebie  i ze zgrozą spostrzegła jak ogon jej wierzchowca zaczyna mienić się błękitem.
Pogłaskała go po gęstym futrze na karku.
-Spokojnie. -Szepnęła. -Wyjdźcie, a nie skończycie jako śniadanie !
Miała racje nie były to ogniki, była to grupka zdziczałych, pozbawionych pana humunculusów.
-Widać jakaś szkoła magiczna, się zanadto nudziła. -Stwierdziła kiedy znienacka rzucono na nią liny by spętać jeźdźca. Kiedy tylko ścisnęli jej ciało w pętach, dała znać ściśnięciem łydek, by tygrys skoczył w przód. Z drzew pospadał tuzin mężczyzn o tej samej twarzy.

<Sarai ? co Ty zrobisz ? daruj, że tak krótko ale nie miałam lepszego pomysłu ;-;
Powodzenia >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz