piątek, 22 września 2017

Od Bezimiennego do Aenaina

Pamiętał co o ciekawości mówił mu On. Lecz teraz nie było go obok aby zostać ukaranym za pytanie. Za doświadczanie. Nie będzie później krwawił przez wiele godzin. Za to będzie wiedział o wiele więcej o Świecie o którym opowiadała Elen. Z każdym nowym dniem zdawał sobie sprawę jak mało wie o tym wszystkim co go otacza. Pomimo dyszącego wilka na karku szedł dalej próbując zachłysnąć się tym co ma do zaoferowania ten Świat. Niestety nie wszyscy byli tak skorzy do współpracy. Więc gdy znalazł kogoś kto odpowiadał na jego pytania nie miał zamiaru odpuścić a dowiedzieć się jak najwięcej tylko może. Z daleka nie miał dobrego widoku więc podszedł odrobinę bliżej i uklęknął, wciąż będąc wyprostowanym. Raz na jakiś czas obracał głowę w bok próbując dostrzec coś lepiej. Słysząc odpowiedź na swoje pytania potaknął powoli głową i delikatnie poruszył ustami jednakże wciąż nie odrywając wzroku od przyrządzanej ryby. Wszystko brzmiało i wyglądało obco lecz jednocześnie czuł, iż tak powinno być. Gdy mężczyzna skończył oporządzać trzecią rybę i wstał, jasnowłosy zrobił to samo lecz trochę bardziej dynamicznie. Odbił się rękami do góry by w jednym skoku stać na równych nogach w pewnej odległości od ciemnowłosego. Nawet pomimo wszystko wciąż nie potrafił pozbyć się odruchów i po prostu usiąść sobie spokojnie. W każdej chwili był gotów do kontrataku, obrony lub nawet ucieczki. Nigdy jedno nie przekreślało drugiego. Przypatrywał się psu który dostał od swojego właściciela do tej pory pojedyncze wątróbki lecz pomimo to wciąż wodził błagalnym spojrzeniem za mężczyzną. Ten w końcu dał mu całość co sprawiło, iż twarz jasnowłosego delikatnie się rozpogodziła. Odwrócił wzrok od psa gdy mężczyzna ponownie się odezwał. Delikatnie zmarszczył brwi przypominając sobie do czego zdolne są płomienie. Czy on chciał spalić te ryby? Jak oni wtedy je zjedzą? Słysząc predyspozycje jakie otrzymał otworzył szerzej oczy wraz z wielkimi źrenicami. Wyprostował się jeszcze bardziej (o ile to możliwe) i było widać jak powstrzymuje się przed jakimiś słowami. W końcu jednak ruszył truchtem w wskazanym kierunku. Gdy szukał tego drewna poukładanego na kupce myślał o tym co się stało, zapominając na chwilę o paleniu ryby. Prawie to powiedział. Aż tak się zapomniał? Nie. Aż tak dobrze Cię wytresowali. Wpatrywał się przez dłuższy moment na siekierę. Potem spojrzał na swoją dłoń. Zrób to do czego Cię tresowano. Zacisnął dłoń w pięść i odwrócił się od siekiery biorąc drewno o którym mówił mężczyzna. Nie będzie musiał tego nigdy więcej robić. Słuchać Ich rozkazów. Przyniósł w końcu te cztery kawały drewna wciąż myśląc o tym co się stało. I czy miało by to prawo bytu w przyszłości. Usiadł przed ogniskiem wpatrując się bez emocji w tańczące płomienie. Oczywiście siedząc w bezpiecznej odległości od kucharza. Uważnie przyglądał się metalowej konstrukcji gdy w pierwszej chwili miał ochotę "uratować" jedzenie znad ognia ale stwierdzając ostatecznie, iż mężczyzna na pewno wie co robi. W końcu żył właśnie z tego więc powinien umieć je przyrządzać, nieprawdaż? Zapach który sprawiał, iż był bardziej głodny niż chwilę temu potwierdzał tylko jego słuszne myśli. Dopiero gdy mężczyzna również usiadł przybliżył się delikatnie do ogniska dając otulić się przyjemnemu ciepłu. Lekko przymknął oczy dając się omamić chwili spokoju. Ogień wesoło trzaskał co przypominało mu o czymś lecz było to tak zakopane gdzieś w jego umyśle, iż nie potrafił sobie konkretnie przypomnieć o czym. Wtedy mężczyzna ponownie się odezwał przez co jasnowłosy odwrócił głowę w jego stronę i spojrzał na rzecz trzymaną aktualnie w jego dłoniach. Czerstwy chleb? Gdy leciał w jego kierunku jego źrenice powiększyły się do granic możliwości a ciało jakby z przymusu pozostawało na ziemi w pozycji siedzącej. Udało mu się złapać rzucony w jego stronę chleb który niemalże od razu ugryzł. Jak dawno nie jadł chleba. Raz zabrał... to jest ukradł takowy ze straganu ale wtedy gonili go ludzie. Teraz już wiedział dlaczego. Wtedy kompletnie zbaraniał ale pamiętał jak siedząc na drzewie zjadał niesamowicie szybko każdy kęs chleba ledwo przeżuwając a raczej połykając w całości. Spojrzał na czerstwy chleb i poobracał go w dłoniach parę razy. Nie różnił się zbytnio od tych "normalnych" które do tej pory widział. Podniósł go do ust i ugryzł i gdy poczuł ten smak ożyła w nim ta chwila. Przez chwilę trzymał go w usta nic z nim nie robiąc lecz wtedy otrząsnął się i zaczął powoli przeżuwać. Potaknął głową powoli jak prawdziwy koneser czerstwego chleba. Gdy mężczyzna ponownie się poruszył jasnowłosy wiódł za nim wzrokiem jednocześnie nie przestając jeść. Do jego nozdrzy doszedł kwaśny zapach tego co rozlewał ciemnowłosy do kubków. Gdy właściciel całej posesji zaczął sączyć powoli napój chłopak wciąż skubał chleb i dokładnie go przeżuwał. Odezwał się zachrypniętym głosem gdy przełknął. 
- Kiedy mam sobie iść? - ugryzł kolejny kęs chleba. Dla niego było to całkiem ważne pytanie gdyż jak do tej pory "narzucanie" się komukolwiek nie wychodziło mu najlepiej. Jedząc przyglądał się jednocześnie uważnie mężczyźnie. 

[Ja nic przecież nie zarzucam >D]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz