poniedziałek, 31 lipca 2017

Od Ahmanet cd Sarai

Oho robi się niebezpiecznie czym szybciej zwieję, tym lepiej. Spojrzałam za siebie, za mną była woda. Taki plus, przyszli i nam przerwali, dlatego musiałm zrobić kroki do tyłu. Jedynie uśmiechnęłam się do Sarai i strażników. Jedną ręką ruszyłam woda w ich stronę. Poleciał strumień jakby ktoś lał na nich wodę. Ja w tym czasie wskoczyłam do wody, po chwili pojawił mi się ogon, wpłynęłam głębiej, aby nikt mnie nie zauważył.


- No to świetnie, będzie trzeba zabić jelenia. - powiedziałam do siebie i popłynęłam sobie na rafę.


***


Na lądzie byłam wieczorem, tropiłam jelenia aż w końcu go udało mi się zabić i zdobyć poroże. Gdy miałam wszystko, odniosłam do karczmy, aby dostać wypłatę. Gdy wychodziłam, zderzyłam się z kimś. Już miałam polecieć na ścianę, lecz w ostatniej chwili udało mi się go złapać i się przytrzymać. Odzyskałam równowagę, otrzepałam się.

- Uważaj jak chodzisz. - fuknęłam. Wyminęłam go i miałam odejść, lecz zostałam szarpnięta. Moje plecy dotykały jego klatki, czułam jego oddech. Miałam się odsunąć, ale mnie trzymał.

- Nie ucieka się od pojedynku, nie dałaś mi nic powiedzieć, fuknęłaś i chciałaś uciec. - on mówił, a ja się nie poruszyłam, nawet nie mogłam oddychać. Po chwili udało mi się oddychać, on chyba to poczuł, jego oddech na karku, na szyi o boże.

- Spokojnie, już mnie się boisz. - co on sobie myśli, wyrwałam się z jego uścisku, lecz ktoś wylał na mnie wodę. Pobiegłam szybko do wody on za mną szedł, po co to robi. Wskoczyłam i nie czekałam już na nic. Wynurzyłam się, dopiero w mojej jaskini. Leżałam sobie w wodzie i rozmyślałam.


Jego dotyt, trzymał mnie nie mogłam się porzuszać. Jego oddech na karku i szyi aż ciarki mnie przeszły. Mówił do mnie i nie puścił, dopóki nie skończył.

Gdy wodą na mnie spadła uciekłam, ale nie musiałam mogłam zostać. Więc dlaczego, chciałam uciec od niego. Czemu? ~ Wyrzuć te myśli, on jest nikim. To tylko jakiś człowiek tak jak reszta tu. - Przez krater widziałam, że już jest noc. Wyszłam z wody wysuszyłam się i położyłam w hamaku. Zasnęłam. Śnił mi się, skarciłam się i ponownie się położyłam. Tym razem nic mi się nie śniło. Słyszałam tylko szum wody. Wstałam, odświeżona, ubrałam się i weszłam na ląd. Kierowałam się w głąb lasu, mijałam wszystko. Wsłuchiwałam się w muzykę lasu, zwierząt, wiatru i wody. Dłońmi dotykałam roślinności, kory drzew. Widziałam przed sobą wodospad, zdjęłam z siebie sukienkę i weszłam, nie zmieniałam się od razu. Włosy zakrywały mój biust. Woda to moje powołanie. Jestem może syreną, ale też mogę od razu się nią nie stać.

Woda spływała po moim ciele, ciepło słońca padało na mnie. Poczułam jak ktoś się na mnie patrzy. Spojrzałam w tamtym kierunku, to był Sarai.


Sarai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz