sobota, 12 sierpnia 2017

Od Kiary cd. Reker'a

Dzisiejszy dzień był naprawdę bardzo ciężki więc gdy mama pozwoliła mi iść poczułam ulgę, a gdy wyszłam wzięłam głębszy wdech świeżego powietrza. Spojrzałam w niebo i zauważyłam że zaraz nieźle lunie dlatego chciałam iść już szybko do domu, lecz nagle usłyszałam ciche rżenie. Zdziwiłam się i zaczęłam się rozglądać i dopiero wtedy zobaczyłam że z cienia budynku wyłonił się mój gniadosz.
- Witaj maluszku - przywitałam Alkatrasa z uśmiechem i go pogłaskałam po miękkim i ciepłym łbie, a on znowu zarżał cichutko jakby też się ze mną witał. Dał mu jabłko które od razu spałaszował i podrzucił radośnie głową do góry. 
- No tak ty jesteś taki pieszczoch  i łakomczuch - powiedziałam rozbawiona i wsiadłam na jego grzbiet. Pogoniłam go do cwału i po ośmiu minutach byłam w domu wykorzystując przy tym skróty. Rozsiodłałam konia, podziękowałam mu klepiąc ho po szyi, zjadłam i kiedy już miałam się kłaść usłyszałam pukanie do drzwi.
***
Na słowa nieznajomego skinęłam tylko głową i zaczęłam badać delikatnie dziewczynkę. Od razu wyczułam powiększone węzły chłonne co mnie zmartwiło, a po wstępnych informacjach dzięki chłopakowi zrozumiałam że to znana mi już choroba. Była co prawda nowa ale niedawno nasze miasto zostało przez nią zaatakowane i leczyłam ludzi na tą chorobę... Tyle że miałam pewien problem... Skończyły mi się na to zioła! 
- Wiem co to za choroba - powiedziałam spokojnie patrząc na zamaskowanego chłopaka i zapewne jego rodziców.
- Naprawdę?! Co jej jest?! - spytała matka dziewczynki.
- To tak zwana Zaraza Redini... Nie wiem skąd nazwa ale w każdym razie da się to wyleczyć, tylko jest pewien problem - westchnęłam.
- Jaki? Zrobimy wszystko! - rzekł ojciec dziecka.
- Nie mam ziół które to leczą... Skończyły mi się gdyż niedawno u nas panowała taka zaraz lecz ta roślina nie rośnie w moim mieście tylko w Falamor. Poza tym jest ona bardzo rzadka i rośnie w trudno dostępnych miejscach. Żeby ją wyleczyć potrzebuję tak zwanej Celisterii płomiennej - rzekłam i otwierając swoją książkę o ziołach pokazałam im czerwony rozłożysty kwiat.
- Trzeba je wyrwać bez korzeni.... Drugą roślinę której potrzebuję to Rinietka pospolita... - pokazałam im drugi rysunek w książce tej rośliny.
- A ostatnia roślina to ta - rzekłam i zaczęłam przewracać kartki na odpowiednią stronę co troszkę mi zajęło gdyż no książki o leczniczych ziołach i roślinach oraz tych które mają właściwości trujące... Kiedy zobaczyłam już odpowiednią roślinę, pokazałam ją im.
- Można je też tam kupić ale są drogie... - westchnęłam - Żebym ją wyleczyła potrzebuję tych trzech roślin. Muszę zrobić z tego taką herbatę którą będzie musiała wypić. Czasu jest mało... Ma jeszcze jakiś tydzień niecały... Później lekarstwa już nie pomogą... - rzekłam jeszcze zamykając książkę i patrząc na nich.

< Reker? ;3 Ruszamy ją ratować xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz