czwartek, 24 sierpnia 2017

Od Reker'a cd. Kiara

Wredne konisko - pomyślałem z lekkim rozbawieniem wycierając się do sucha. Kiedy to nastąpiło zacząłem się przebierać w nowe, suche rzeczy. Nawet nie zwracałem uwagi na to co wyciągnąłem przez co gdy raz się przebrałem musiałem ponownie rozebrać i schować wszystko do szafy, gdyż strój strasznie mi się nie spodobał i wyglądałem w nim gorzej od błazna.
Zakładając na siebie odzienie zacząłem odczuwać, że ktoś na mnie patrzy... Takie dziwne mrowienie i w ogóle! Spokojnym, ale czujnym wzrokiem zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu aż natrafiłem na Kiarę. Patrzeliśmy na siebie w ogromnym osłupieniu nie wiedząc co powiedzieć, lecz ona pierwsza otrząsnęła się z transu i po kilku słowach wyjaśnień zniknęła na korytarzu zapewne się przede mną ukrywając. Na to wszystko westchnąłem tylko ciężko oraz szybko się ubrałem, a potem ruszyłem jej poszukać. Nie byłem na nią zły, bo przecież ja ją też już nago widziałem jak ja opatrywałem... Boże jak to teraz dziwnie brzmi... Mam nadzieję, że nie weźmie mnie za jakiegoś zboczeńca czy coś, bo przecież ja chciałem dobrze! Tylko oczyszczałem jej rany i zakładałem bandaże i nic więcej się tam nie pojawiło! Po krótkich poszukiwaniach znalazłem ją w łazience jak siedziałam w jakimś kącie i próbowała się uspokoić. Będzie ciężko - westchnąłem w myślach podchodząc do niej jak do dzikiego zwierzątka, które miało się zaraz spłoszyć. Znajdując się na odpowiednim dystansie ukucnąłem obok niej oraz nie pozwalając jej zwiać spojrzałem prosto w jej oczy.
- Nie bój się, nie jestem zły - rzekłem spokojnie, ale ona nie zareagowała i wpatrywała się we mnie jak w ducha - Taki brzydki jestem? - dodałem jeszcze na co dziewczyna niesamowicie się wzdrygnęła oraz zaprzeczyła moim słowom ruchem głowy.
- Nie... To znaczy... Ty... Ja... - nie mogła się wysłowić.
- Spokojnie - powiedziałem oraz przyjrzałem się jej bandażom, na których mogło dostrzec w niektórych miejscach plamy krwi - Trzeba zmienić ci opatrunki - stwierdziłem i już miałem ją dotknąć, ale ta jakoś cofnęła się w bok.
- Nie dotykaj mnie - wypaliła szybko a ja posłałem jej niezrozumiałe spojrzenie - Sama sobie poradzę - dodała szybko wstając, ale ja nie pozwoliłem jej opuścić pomieszczenia, gdyż zagrodziłem przejście swoim ciałem.
- Nie poradzisz sobie... - stwierdziłem krzyżując ręce na piersi, lecz ona nie zamierzała tak łato mi ulec.
- Może ja już lepiej pójdę - mruknęła pod nosem próbując cały czas mnie wyminąć, ale to wszystko szło tylko na marne.
- Nigdzie nie idziesz... Musisz solidnie odpocząć i pozwolić raną się zagoić, bo inaczej będzie źle! - uprałem się jak wół i nie czekając już dłużej wziąłem ją delikatnie na ręce zabierając z powrotem do sypialni gdzie ułożyłem ją na łóżku oraz sobie wszystko już przyszykowałem. Racja ona mi tego zadania nie uproszczała, ale w końcu po jakiejś godzinie wszystko było załatwione i na jej ciele znajdowały się nowe bandaże, na których widniała tylko i wyłącznie biel. Jakie mam straty? Krwawiący palec po kontakcie z zębami Kiary, ale już mniejsza z tym... Kiedy tylko ją puściłem tak od razu zawinęła się cała w koc i trzymała się go kurczowo jakbym miał jej zaraz zrobić krzywdę. Nie przejmując się tym usiadłem na krześle obok jej łóżka i spokojnie na nią patrzyłem, lecz mogłoby się zdawać, iż dziewczyna nie kontaktowała teraz ze światem - Kiara przecież nic ci takiego nie zrobiłem - westchnąłem, ale ona i tak się do mnie nie odzywała. Zrobiło mi się smutno... Chciałem przecież dobrze... Może lepiej byłoby już dawno zginąć? Miałem już ku temu wiele okazji.
- Jestem brzydka - burknęła nagle z myślą, że jej nie usłyszę.
- Nie prawda... Jesteś bardzo ładną kobietą i nie jedna zazdrości ci urody - rzekłem od razu a widząc, że chce pewnie temu zaprzeczyć pociągnąłem swoją wypowiedź dalej - Nie kłamię, taka jest prawda.
Dziewczyna się już dalej nie odezwała jakby myślała nad tym wszystkim co powiedziałem. Nie miałem ochoty wychodzić z pokoju. Po kilku minutach dziewczyna zasnęła a ja od razu po niej.
****
Minęły 3 tygodnie podczas, których Kiara się wreszcie porządnie wyleczyła i chociaż czasami było ciężko to dała radę. Siedziałem właśnie w swoim domu gdy nagle przez okno wleciał mój kruk, który od razu upuścił mi prosto do rąk kawałek kartki, na którym zapisane było nowe zlecenie. Nie podobał mi się to, że będę musiał z kimś współpracować, ale widząc cenę postanowiłem jakoś spróbować.
Kiedy tylko nastała noc przebrałem się szybko w szaty mordercy i ruszyłem w dane miejsce gdzie musiałem poczekać za dwójką towarzyszy. Miałem nadzieję, że to nie będą jakieś dzieciaki co nie znają zasad... Z takimi po prostu nie da się pracować a jedyne na co jesteśmy skazani to porażka i wykrycie... Sprawdziłem szybko swoje ukryte ostrze oraz strzały upewniając się czy wszystko zabrałem. To będzie raczej szybka robota - pomyślałem sobie obmyślając dobry plan działania. Miałem ochotę dzisiaj się wyżyć... Racja robota ma być cicha, ale jak sobie myślę, że rozetnę wreszcie komuś tchawicę to aż przymykałem z zadowolenia oczy.
Nagle usłyszałem za sobą jakiś szelest więc szybko odwróciłem głowę gotowy do ataku, ale jak okazało się był to Aron, który też dostał to samo zlecenie na co lekko się uśmiechnąłem, gdyż wiedziałem, iż to dobry morderca i ma dobrą technikę działania.
- Wiesz kto jest trzeci? - zapytałem przyjaciela szeptem, którego nie mógł nikt inny usłyszeć. Pokiwał on tylko przecząco głową. Rozejrzałem się czujnie dookoła a w pewnym momencie zobaczyłem ruch. Szybko znalazłem kontury postaci, w które zacząłem się wpatrywać i czekać aż ciemna masa pokaże się w całości moim oczom.

<Kiara? :3 Wyleziesz stamtąd czy tak będziesz stać? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz