czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Ravena

Przepiękny spokojny letni dzień, nic w taki dzień nie jest bardziej męczące poza swoją własną egzystencją - do prawdy, nic bardziej irytującego niż świadomość własnego życia. - Sapnął w myślach doktor dosłownie spływając po blacie biurka w bibliotece.
-Co tam Raven ? -Zapytała wesoło młoda elfka, jedna ze studentek uniwersytetu.
Bibliotekarz podniósł się leniwie znad blatu.
-Jest zbyt gorąco, by żyć i zbyt duszno, by umierać. -Stwierdził.
-Hehe... przesadzasz. -Stwierdziła wesoło. -Miałabym do pana jeszcze jedną sprawę. -Powiedziała kładąc książki na blacie, a Raven zaczął sprawdzać które to są, by móc je później dobrze skatalogować.
-Jeżeli muszę się do tego ruszyć z miejsca... to wolę umrzeć. -Stwierdził poważnie.
-Marudzisz. Pójdź proszę w przerwie do Filiny, ostatnio źle się czuje. Jej chyba też te upały nie szkodzą. -Posmutniała.
Reven odetchnął głęboko przechylając mocno głowę przez oparcie krzesła. Długo milczał, mając na wpół otwarte oczy.
-Dobra pójdę później do niej. -Zadecydował, jakby był nieruchawym władcą na tronie. -Teraz weź co  chcesz i pozwól dalej dogorywać. 
Elfka poszła po książki, a wychodząc pomachała mu życzliwie.
W godzinie końca pracy - bowiem zmiennik nie przyszedł, aby go wyswobodzić ze szponów nudy i gorąca. Kiedy wrócił do domu i spojrzał na swój kostium doktora plagi, przypomniał sobie o obietnicy.
Nie spieszył się zbytnio, by odwiedzić chorą elfkę. Zdążył sobie zrobić zimnego napoju i dwudaniowy obiad. - Zdążył się nawet przespać w tym skwarze nim sobie wmówił, iż  może to być coś poważnego.
-A mówią, że elfy mają dobre zdrowie... -Westchnął zapinając z boku swojego płaszcza masywną księgę.
Wyszedł niespiesznie, na tyle niespiesznie iż do domu Filiny dotarł w porze kolacji.
-Dzień... dobry wieczór. -Przywitał, zdejmując kapelusz z szerokim rondem i kłaniając się powabnej elfce, zamiótł kapeluszem podłogę.
-Dobry wieczór. Dobrze, że już Pan doktor jest. -Powiedziała Filina, snując się niemal jak zombie po domu ubrana w zbyt luźną piżamę.
-Połóż się. -Przykazał. -Jak się czujesz ? co coś Cię boli ? -Zapytał, pomagając jej dojść do łóżka.
-Dziękuję... -Powiedziała.
Przebadał ją.
-Cóż, nie wygląda to za dobrze. Do puki nie wrócę nie wstawaj lepiej z łóżka. Poproś kogoś by był przy tobie. Mam komuś przekazać wiadomość ? -Zapytał, pakując swoje rzeczy.
-Nie możesz mnie wyleczyć tym co masz ? Mam za tydzień egzamin...
-Nie. -Zaoponował surowo. -Puki co zostawię Ci wyciąg z liści Filiskusa, pomoże zbić gorączkę. -Wyjaśnił. -Musisz odpocząć, wygląda to na wirusa. Nie sądzę by miało to szybko przejść, a epidemii Tu nie potrzebuje. -Stwierdził. -Przyślę tu Ellikę. Dobranoc. - I z tymi słowy wyszedł.
~*~
Nim wrócił do swojego domu, zaszedł do przyjaciółki Filiny - tej samej elfki, która była dziś powiadomić go o stanie zdrowia dziewczyny. 
Kiedy mu otworzyła, nie wyglądała za dobrze... 
-Elika ? dobrze się czujesz ? -Zapytał z troską, kładąc dłoń na jej policzku. -Jesteś rozpalona. Połóż się. -Przykazał surowo. 
Przebadał elfkę. 
-Chyba w złą godzinę, wypowiedziałem słowa o Epidemii. -Westchnął ciężko. -Puki co, dam Ci to samo co Filice. -To mówiąc zostawił jej wyciąg z rośliny pomagającej zbić temperaturę.
-Nie możesz mnie szybko wyleczyć ? 
-Niestety, nie spotkałem się jeszcze z takimi objawami. -Przyznał z boleścią. -Poszukam czegoś w książkach. Zjawie się najszybciej jak to możliwe. -Zapewnił. 
~*~
Jednak nie dane mu było długo przestudiować objawów choroby oraz sposobów jej wyleczenia w spokoju, lekarze z okolicy przychodzili do niego praktycznie codziennie, by ustalić wspólnie jak walczyć z plagą, która nawiedziła mieszkańców  Ravele. 
W końcu znaleźli sposób na wyleczenie, a przynajmniej zahamowanie objawów choroby. 
-Muszę wyruszyć głęboko w las. -Powiedział. 

<ktoś  ? coś ? pomoże Ravenowi w poszukiwaniu lekarstwa ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz