Czas płynął mi wyjątkowo szybko przez te wszystkie polowania. W sumie to nawet mi się podobało, bo już dawno nie polowałem tyle razy na zwierzęta w tak małym odstępie czasu. Nie sądziłem, że Aron ma aż tak mało jedzenia! Głomb jeden mógł mi powiedzieć, że mają z tym problemy to już dawno bym to dla nich załatwił... Przynajmniej teraz mają pełną spiżarnie i pożywienia starczy im co najmniej na osiem miesięcy.
Powoli nudziło mi się siedzenie przy młodym dlatego chciałem iść do kuchni gdzie grasowała Kiara, ale w tym samym momencie przyszedł Aron, którego po prostu roznosiła złość dlatego zrezygnowałem ze swojego pomysłu i podszedłem do przyjaciela próbując go jakoś uspokoić. Po kilku sekundach na jego ubraniu mogłem dostrzec też ślady krwi... Szybko odnalazłem przy jego pasku sztylet, który wrzuciłem tam gdzie trzymał resztę broni oraz usadziłem go w bezpiecznym i dość dalekim miejscu od swojego brata. Cóż lepiej, żeby go ja na razie w takim stanie nie widział, ponieważ może to tylko pogorszyć jego stan.
- Co się stało? - zapytałem spokojnie, lecz stanowczo patrząc mu prosto w oczy.
- Zabiłem gówniarzy a co mogło się stać?! - warknął wściekle rozglądając się na wszystkie strony świata jakby jeszcze gdzieś tutaj czaił się jego wróg.
- Uspokój się, bo wystraszysz Connora - westchnąłem i usiadłem obok niego gotowy w każdej chwili go przytrzymać. Nie winiłem przyjaciela za takie zachowanie, ale musiałem się dowiedzieć o co w ogóle chodziło, że kogoś zabił... No jesteśmy mordercami, ale potrzebujemy często powodu do odebrania komuś cennego daru jakim jest życie - Co ci w tedy powiedział na ucho brat? - dodałem po chwili na co strasznie się wzdrygnął.
- Jakieś dzieciaki kazały mu zjeść te zatrute owoce! Jeszcze się nad nim znęcały, ale mały bał się mi powiedzieć... Nie był jedyną ich ofiarą - mruknął zły kręcąc się jakby coś go w tyłek gryzło.
- Ale to załatwiłeś już i będzie bezpieczny! Spokojnie Aron już po wszystkim - powiedziałem łapiąc go za ramię, które lekko ucisnąłem by go rozluźnić. Przesiedzieliśmy tak jeszcze z dobre dziesięć minut podczas, których mój przyjaciel uspokoił swą duszę i ciało po czym wstaliśmy oraz zaczęliśmy kierować się do kuchni skąd dochodziły do nas piękne zapachy jedzenia, na które mój brzuch zaczął od razu reagować skurczami. Kiedy tylko weszliśmy do pomieszczenia ujrzeliśmy wielki garnek potrawki jakiś dzbanek z herbatą i liścik zapewne od mojej niebieskookiej przyjaciółki. Jak zwykle uciekasz przed podziękowaniami - pomyślałem sobie obserwując chłopaka jak patrzy na to z ogromnym zdziwieniem jednak szybko otrząsnął się z szoku i podszedł do kartki, którą zaczął szybko czytać.
- Czemu tak szybko zwiała? - zapytał odkładając karteczkę na półkę.
- Nie chciała pewnie przeszkadzać... Ona już taka jest - odpowiedziałem mu patrząc z oczami głodnego zwierzęcia na jedzenie.
- Podziękuj jej ode mnie... A teraz jemy! Znowu pewnie od dawna nic nie jadłeś - skarcił mnie na co przewróciłem oczami, ale postanowiłem jakoś ulegnąć. Przyjaciel nałożył nam szybko potrawki po czym wróciliśmy do Connora, z którym zjedliśmy posiłek. Jedzenie było bardzo dobre a w mięsie mogłem wyczuć czerwone wino... Tia... Wyczulony zmysł smaku robi swoje, ale w sumie mi to nie przeszkadza w żadnym stopniu. Pyszności - pomyślałem wstając, gdyż zjadłem już swoją porcję. Za oknami zaczęło robić się ciemno więc postanowiłem już znikać... Chciałem jeszcze wpaść do Kiary jak jeszcze była na nogach a nie spała więc musicie to zrozumieć.
- Aron masz spać i nie ma zmiłuj - mruknąłem a mężczyzna skrzywił się znacznie i popatrzył na mnie jakbym skazał go na śmierć w męczarniach - Wyglądasz jak chodzące zwłoki... Sam sobie szkodzisz... Dowiem się później od Connora co zrobiłeś - dodałem jeszcze patrząc na chłopca, który pokiwał twierdząco głową i wyglądał już lepiej niż ostatnio.
Po pożegnaniu z przyjaciółmi wsiadłem na swojego karego ogiera i ruszyłem wgłąb lasu. Jakoś specjalnie się nie śpieszyłem by ogier mógł solidnie wypocząć po tym co działo się wcześnie rano... Byłem z niego bardzo dumny co odczuwał, bo chyba nie muszę wyjaśniać, że konie to bardzo mądre zwierzęta a nie bezduszne stworzenia, które są jak jakieś nic nie rozumiejące masy.
Do domu dziewczyny dotarłem po dziesięciu minutach gdzie stety bądź niestety przywitała mnie pustka, którą nie zaraziłem się w najmniejszym stopniu. Przystanąłem w cieniu blisko wejścia do domostwa i zacząłem za nią czekać co jakiś czas przymykając oczy by choć trochę odpocząć.
Kiedy miałem już zasypiać usłyszałem cichy skrzyp drzwi dlatego moja czujność bardzo szybko wzrosła i nawet się nie zastanawiałem kim może być ta postać, ponieważ znałem ten strój i rozpoznałbym go nawet na końcu świata. Kiedy tylko zdjęła maskę stanąłem tuż za nią oraz zacząłem wpatrywać się w tył jej głowy.
- Nie ładnie uciekać przed podziękowaniami - zaśmiałem się cicho przez co przez chwilę drgnęła oraz odwróciła się do mnie twarzą - Aron jest ci wdzięczny, że uratowałaś jego brata - dodałem jeszcze a mój ton głosu cały czas był spokojny.
- Przeszkadzałabym tylko - westchnęła ciężko krzyżując ręce na piersi.
- Nie prawda! Ty nigdy nie przeszkadzasz... Bardzo dobrze gotujesz! Wszystkim smakowało - rzekłem z uśmiechem, który lekko odwzajemniła - Ale ty pewnie nie jadłaś... Blada jesteś... - rzekłem nagle a ona już zapewne chciała zaprzeczyć moim słowom, ale na to jej oczywiście nie pozwoliłem - Nie kłam... Musisz jeść by być silną - powiedziałem jeszcze zaciągając ją do kuchni.
- Reker nie jestem głodna - próbowała się jakoś z tego wyplątać, ale ja nie zamierzałem jej na to pozwolić.
- Nie ma żadnych ale! Głodówki nie pomagają tylko jeszcze bardziej pogarszają nasz stan - westchnąłem głośno - Zrobię ci coś do jedzenia i nie ma zmiłuj - rzekłem jeszcze ze śmiechem kładąc jej rękę na głowie.
<Kiara? :3 Jemy i tyle! xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz