środa, 16 sierpnia 2017

Od Reker'a cd. Kiara

Nie wiem ile już tak czuwałem. Sekundy zlewały się z minutami, a minuty z sekundami. Wszystko było dla mnie takie dziwne, ciężkie i niezrozumiałe. Bardzo martwiłem się o niebieskooką i zmieniałem jej opatrunki co kilkanaście godzin tak jak zalecał Aron. Nie! Nie jestem jakimś zboczeńcem! Potrzebowała zmiany bandaży czy też innych rzeczy, które za szybko przesiąkały krwią, bo inaczej mogło być jeszcze gorzej niż teraz. Nie ukrywam ciało miała ładne i w ogóle cała była śliczna, ale nie powinienem się w to teraz zagłębiać... W sumie i tak by mnie pewnie nie chciała, bo z pewnością i tak ma już kogoś na oku. Nie chodzi mi tu o tą całą hierarchię społeczną, bo wcale ona mnie nie obchodziła! Co z tego, że inni są szlachetnie urodzeni a inni mniej? Przecież każdy jest człowiekiem a w życiu różnie się powodzi. Do dzisiaj pamiętam jak mieliśmy kryzys rodzinny i głupia szlachta nam nie pomogła... Są tylko łasi na kasę i posadę! Często ludzie z tych tak zwanych slumsów są o wiele lepsi i mili niż głupia arystokracja. Mój ojciec zawsze mówił dobrze o biedniejszych ludziach, z którymi sam się przyjaźni oraz nie robi mu to problemu. Kiedy w dzieciństwie nadęci bogacze nie pozwalali swoim dzieciom wychodzić ani na chwilę na dwór ja byłem niemal tam wyganiany! Ojciec i matka zawsze cieszyli się, że mogę nawiązać z innymi wspólny język oraz umiem się dobrze bawić. Chociaż często inni nas przez to obrażali to my się później im odwdzięczaliśmy tym samym z faktów jakie znaliśmy albo czymś jeszcze gorszym. Blackfreyowie szanowali od zawsze wszystko i wszystkich więc nie mieliśmy żadnych problemów, ale jeśli ktoś chciał się z kogoś naśmiewać to na sucho mu to nigdy nie uszło!
Kiedy jeszcze byłem u rodziców i pilnowałem dochodzącej powoli do siebie siostry ponoć inni zaczynali plotkować, że skorzystaliśmy z pomocy plebsu... Nazwali Kiarę ladacznicą a gdy widzieli, że spotykamy się co jakiś czas stwierdzili, iż to hańba dla naszego rodu. Na szczęście wszystko, szybko zostało załatwione a te cholery ucichły. Wystarczyło ich postraszyć a ja z wnerwienia nawet kilku zamordowałem. Nikomu nie pozwolę obrażać moich przyjaciół a najbardziej jej! No jest moją najlepszą przyjaciółką więc samo mówi to za siebie. O Bogowie jak ja nie cierpię takich ludzi. Poza tym to co ich obchodzi to z kim się spotykam? To moje prywatne życie i guzik im do tego! Jak będzie taka potrzeba to mogę ich też pozbawić życia... Ród Blackfreyów nigdy nie będzie oczerniany. Ludzie wysoko urodzeni często są niczym gromada błaznów, którzy powinni zabawiać samego króla, ponieważ byliby w tym na sto procent najlepsi!
Po krótkiej wymianie zdań z Kiarą ta ponownie zasnęła a ja nie wiedząc czemu, odruchowo pogłaskałem ją po głowie. Miała ładne włosy... Od zawsze mi się podobały i za młodu, czasami lubiłem za nie ciągnąć udając, że to wcale nie byłem ja.
- Będzie dobrze zobaczysz - szepnąłem sam do siebie - Nikt cię obrażać nigdy nie będzie - dodałem jeszcze spoglądając kątem oka w stronę desek podłogowych gdzie był starannie ukryte moje odzienie mordercy. Nikt nie wiedział o tej skrytce dlatego moja druga tożsamość dla wielu była bardzo tajna.
Długo jeszcze patrzyłem na śpiącą niebieskooką, która wydawała się już nieco spokojniejsza. Nawet przez kilka sekund mogłem zobaczyć na jej twarzy uśmiech co na swój sposób i mnie uszczęśliwiło. W końcu jednak zrobiłem się głodny więc poszedłem do kuchni oraz zrobiłem sobie chleba bez obkładu. Pewnie wszystkim mogłoby wydawać się, że skoro jesteśmy łowcami czy tam myśliwymi jak kto woli to ciągle jemy tylko mięso co jest ogromnym błędem! Co prawda lubię je jeść, ale idzie się tym znudzić i takie rzeczy jak chleb często są dla nas wybawieniem. W sumie to chyba ostatnio się przejadłem dzikiem u rodziców, bo mam dosyć... Chociaż w razie czego mięso jelenie nadal spoczywa w spiżarni bardzo dobrze zabezpieczone solą.
Po krótkim, ale smacznym posiłku poszedłem zobaczyć co słychać u naszych wierzchowców. Alkatras chyba polubił Arrowa co mnie cieszyło, bo nie chciałem by nasze koniska co po chwilę się atakowały. Gniadosz na szczęście nie był już dla mnie taki agresywny, ale widać było od razu, że martwi się o swoją, ukochaną właścicielkę.
- Będzie dobrze mały - rzekłem cicho na co zarżał cicho jakby mnie rozumiał. Sprawdziłem na spokojnie jego rany, po czym dałem obydwu ogierom świeżej wody i odpowiednią ilość jedzenia. Pogłaskałem jeszcze trochę Arrowa, który błagał mnie o pieszczoty oraz starał się pocieszyć co odczytałem w jego mądrych oczach. Do Kiary wróciłem po około trzydziestu minutach gdzie znalazłem ją w bardzo śmiesznej pozycji. Znowu zsunęło się z niej trochę kołdry, którą od razu poprawiłem by czasami nie było jej zimno. Za oknem znowu jak na złość rozpadał się deszcz więc pogoda nie była przyjazna dla wędrowców czy tam innych podróżników.
Siedząc tak obok swojej najlepszej przyjaciółki znowu zabrało mnie na wspominki. Pamiętałem jak wspaniale się bawiliśmy gdy byliśmy mali... To bieganie po lasach, zabawy w chowanego, skoki do lodowatej wody i inne wygłupy nas bardzo ze sobą związały. Do dzisiaj pamiętam ten moment gdy powiedziano mi w wieku ośmiu lat, że wraz z rodziną wyjechali do nowego miasta... Popłakałem się nieźle, bo nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać. W tedy stałem się taki smutniejszy i mniej energiczny niż zwykle, ale rodzice z dziadkami zawsze starali się mnie pocieszyć oraz zająć jakoś czas. Bez nich to pewnie opuściłbym się nieźle w nauce i w ogóle... Zresztą było minęło! Teraz wreszcie mogę spędzać z nią czas wolny. Nikt cię obrażać nie będzie jeśli to jeszcze raz nastąpi - pomyślałem jeszcze przypominając sobie twarz wnerwionego ojca, gdy dowiedział się o tym wszystkim. Teraz powinno być już dobrze, ale jeśli to się powtórzy to nie odpuszczę...
Kiedy wybiła godzina dwudziesta poszedłem zrobić nam kolację. Chociaż Kiara jeszcze spała to wolałem, żeby miała to chociaż na później. Tym razem jednak skorzystałem z mięsa, którym obłożyłem chlebek a po zrobionej herbacie wróciłem do dziewczyny, która już nie spała, ale i tak wyglądała na bardzo słabą.
- Jak się czujesz? Dobrze się spało? - zapytałem stawiając wszystko na stoliku obok lampy naftowej - Zrobiłem nam kolacje i pomogę ci zjeść więc się nie podnoś - dodałem jeszcze spokojnym tonem głosu.

<Kiara? :3 Jak tam? xd Co ci się śniło, że się uśmiechałaś? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz